Komentarze: 14
Przyjechałam na sylwestra było całkiem sympatycznie dopóki faceci się nie zaczęli do mnie ślinić i przystawiać szukali tylko chwili by mogli dotknąć swymi brudnymi łapskami mojego ciała wtedy najbardziej było mi samotnie.....
Wyszłam do ogrodu tam znalazłam sto złotych oddalam je Jackowi w końcu jest gospodarzem u stalismy ze jak ktoś się zgłosi oddajemy a jak nie są jego. Musiałam to robić w ukryciu bo zaraz każdy by się zgłosił po zgubę.
Później wszyscy poszli zobaczyć fajerwerki ja już miałam dosyć.... Chciałam chwile odpocząć ale nie udało mi sie. Uratowalam dziewczynie życie... Widziałam ze się chwieje poszłam za nią do bramy i złapałam ja w ostatnim momencie, nie rozbiła głowy o betonowe plyty. Potem jej kolezanki wołały się obściskiwać wiec zajęłam się na bo przecież mało się nie zadławiła treścią swojego żołądka. Tak spędziłam 3 godziny nacierając jej twarz zimna woda żeby nie straciła przytomności, gdy Elka zasnęła zdjęłam z niej kurtkę żeby cos chociaż miała czystego i ja uprałam.
Potem zajęłam się facetem przy sedesie...... Potem koleżanka która nie zważając na miskę zapaskudziła ścianę...
Sprzątałam.....
By nad ranem gdy na chwile zamknęłam oczy obudziła mnie Elka pytając kto ja tak uządził i gdzie jest jej kurtka. Gdy ja znalazła z wyrzutem spytała gdzie są jej pieniadze. Jakie pieniądze? Te które miałam w kurtce w tym momencie wkroczył Jacek i jej nawrzucal ze kase znalazł w ogrodzie i ze co ona sobie wyobraża ja jej życie ratuje a ona do mnie z takim tekstem. Dostala kasę i poszła....
Zrobiło mi się tak smutno ze moje brązowo zielone oczy stawały się coraz bardziej zielone jak wiosenne liście i mokre niestety nie od porannej rosy. Zabrakło mi oddechu i ciało wygięło mi się od bólu po chwili oczy znów przybrały swój śmieszny brązowo zielony kolor....
Znów na chwile powieki stały się zbyt ciężkie niestety tylko na godzinę.
W sobotę w lustrze widziałam tylko surowy brąz moich oczu. To znów na mnie spoczywał obowiązek wyprowadzenia wszystkich. Żadnych przekleństw spokojnie i dobitnie załatwiłam wszystkie brudne sprawy. Lodowatym spojrzeniem wydusiłam zalegała kase za impreze, zmusiłam do opuszczenia lokalu i posprzątania wymiotów po sobie.
Wszyscy w zachwycie jak taka mała drobna dziewczynka dala sobie rade z tym wszystkim, gdyby mogli bili by mi brawo tylko po co ? Ja po prostu inaczej nie umiem nie potrafię odwrócić się gdy ktoś nie daje sobie rady. Matka Teresa? Czy to nie śmieszne ze tak mówią od tego jeszcze bardziej jest mi nie dobrze. Nie jestem miłosiernym samarytaninem jestem zwykła normalna ....
Nie chce być matka Teresą z mokrymi od rosy oczami....
Jednak najsmutniej było mi zasnąć samotnie w ogromnym łóżku za zamkniętymi drzwiami .....