Zadziwiajace ile człowiek moze z siebie wykrzesic sily, ktorej jak mu sie wydawało wcale nie posiada.
Mówiac krotko stałam sie pieprzonym niedocenianym pracownikiem. Wysiadujacym kolejne nadgodziny w pracy, by pozniej w domu uczyc sie do egazminu z socjologi. Ostatnie dni kladlam sie 0 4 rano.Pozniej ostatki.
Mialam spedzic je romantycznie.Zmienilam plany liczac na swiatna ostatkowa zabawe. Zawiodlam sie, bawilam sie swietnie do momentu kiedy moj kolega z roku nie zaczal sie do mnie przystawiac. Byłam zmeczona wiec wrocilam do domu o 1.
Nastepnego dnia juz o 10 musialam wracac do domu by sie spotkac ze znajomymi. Wieczor spedzilam z przyjaciolmi.
Rano na 8 do pracy caly dzien obliczania i wklepywania danych i tak do 18 pozniej co tygodniowe zakupy. Padam z nóg..... Jutro to samo ?! :(
Siostra nie spotyka sie juz z Danonem walentynki spedzamy razem. Ide za kilka dni na film "Melinda i Melinda" podobno o nas - siostrze i o mnie.....
Juto znow przyjaciele - nie chce stracic ani jednej z tych radosnych chwil zycia.
Mam szanse na chwile romantycznosci......
Opowiem jak juz sie spelni.....
Odkryłam nowa ulice nie daleko swojego miasta. Jest nizwykle urocza i nie tylko dla tego ze nazywa sie "ku słoncu" :]