Komentarze: 6
Rozmowy nigdy nie prowadza do niczego dobrego.....
Kiedy mlody (moj kumpel) powiedzial ze straszny huj z P ze mnie zostawil,
zrobilo mi sie siebie zal.....
Chociaz znam go krotko wiedzialam ze mowi szczeze.....
I rozmowa potoczyla sie jak zawsze....
-"Czyli jednak cos do niego czujesz...?"
-tak zalezy mi, przecierz bylismy razem rok......
-no tak po roku zazwyczaj tak bywa....
-ale najbardziej mnie boli to ze ciagle wraca.....
-nie mozesz z nim pogadac?!
-chcialabym ale gdy tylko chce z nim pogadac on zmienia temat albo zachowuje sie jak 3 letnie dziecko....
-beznadziejnie......
-moze warto zawalczyc?!
-zawalczyc o co?Nie chce byc naiwna idjotka i wypisywac mu codzienie po tysiace smsow ze go kocham i zeby wrocil.....to nic nie da.....pozatym choc troche trzeba sie szanowac....
wtedy spojzal sie na mnie tak z takim zdziwieniem i jednoczesnym smutkiem.....
milczelismy.....
Skonczylismy gadac przyszla marta i rozeszlismy sie
prawie bieglam do domu......czulam sie tak jak wtedy kiedy mnie zostawil
Co jeszcze.......
Wtedy co mielismy pojechac razem nad morze pojechal ze swoimi kumplami .Bo moglismy pojechac albo z nimi albo sami.....Ja bardzo chcialam zebysmy pojechali sami....I dlatego chcial odpoczac.....
Bylo mi tak przykro, poczulam sie jak zwykla szmata.....
Jak .........jak panna-nikt
Brak mi sil.....