Komentarze: 3
Jestem cieniem swoich cierpień. świat spowity beznadziejnością budzi mnie co rano.Ludzie wciąż wymierzają mi ciosy.....Tonę w morzu łez i krwi.. Cierpię, mam coraz mniej sił by walczyć.Życie jest tak trudne. Wystarczy jeden błąd by potem być napiętnowanym cale życie.I przeżywać wciąż niekończące się upokorzenia...Czemu moje życie to puste papierki?Brak w nim nawet gorzkiej czekolady...Gdy jestem na szczycie jem marcepanowe ciastko zaraz spadam. Spadanie jest krótkie. Czasem nie można odróżnić go od latania..potem gdy ocknę się opatruje rany i znów się wspinam na szczyt..To najtrudniejsze..Niezdarze zachłystnać się szczęściem gdyż zaraz kula u nogi stworzona z miłości i sumienia.Zrzuca mnie ze skałyKto mi pomoże?Ten co nałożył mi kajdany miłości??Czy ta która obcięła mi skrzydło....?I wciąż mi je odcina bym nie mogła wzlecieć..Nikomu nie mogę zaufać.....Ludzie pojawiają się i znikają.....Czuje jak dusza odrywa się od mego ciała. Zachłostana umiera....Nie mam siły na walkę...Jedynym moim orężem jest drewniany miecz i zbroja utkana z liści....Choć tli się jeszcze we mnie nadzieja Myślę iż opuści mnie z nadchodzącym świtem...Lecz nie wolno mi się poddać. I tak żyje w niewoli. Musze walczyć o moje pragnienia i marzenia.
Choć tak naprawdę jestem nikim. Jestem panna-nikt.